31 maj 2021

Niesamowity Damiano Caruso 2. w Giro d'Italia 2021!

Giro d'Italia, Damiano Caruso, rowery Merida, Bahrain Victorious, Reacto, Scultura, rowery szosowe

Dlaczego nie zaryzykować? Marzenia czasem się spełniają powiedział Damiano Caruso w trakcie Giro d'Italia, które ukończył na 2. miejscu. Zawodnik Bahrain Victorious zaryzykował zwłaszcza na ostatnim górskim etapie, wygrywając go w mistrzowskim stylu. Kolarz, który swoją karierę poświęcił, ciężko pracując dla innych, sam stał się w trakcię wyścigu liderem z prawdziwego zdarzenia.

Damiano Caruso z grupy Bahrain Victorious błyskawicznie pokonał drogę od kluczowego pomocnika do lidera ekipy i zajął 2. miejsce w Giro d'Italia 2021, ustępując jedynie Eganowi Bernalowi. W historii wyścigu zapisze się zwłaszcza jego popis na ostatnim górskim etapie, gdy odważna akcja wiele kilometrów przed metą przyniosła mu piękne zwycięstwo.

– Największa różnica pomiędzy byciem gregario [pomocnikiem – red.] a liderem to presja wyniku. Gdy jesteś liderem, wiesz, że wszystko spoczywa na Twoich barkach. Jako gregario mam pracę do wykonania, ale nikt nie zapyta mnie, dlaczego nie wygrałem. To zmieniło się podczas tego Giro, ale ja się nie zmieniłem. Po prostu rzuciłem się na to wyzwanie, które przede wszystkim było wyzwaniem dla siebie samego – powiedział Damiano Caruso dla Cyclingnews. – To były niesamowite trzy tygodnie. Emocje są trudne do opisania. Przed Giro byłoby to nie do pomyślenia – przyznał. Pełen pokory Sycylijczyk spędził karierę, ciężko pracując dla liderów swoich ekip, m.in. Vincenzo Nibalego, Ivana Basso czy Mikela Landy. Mimo to jako kluczowy pomocnik ukończył dotychczas Giro d'Italia na 8. miejscu, był 9. w Vuelta a Espana i 10. w Tour de France.

fot. BettiniPhoto

Również w tegorocznym Giro d'Italia miał ciężko pracować dla lidera Bahrain Victorious, Mikela Landy. Gdy jednak ten musiał wycofać się po kraksie na 5. etapie wyścigu, to właśnie Caruso przejął rolę lidera i całą odpowiedzialność, która się z tym wiążę. Jak się okazało, znakomicie odnalazł się w tej roli. – Po szutrowym etapie do Montalcino wciąż byłem wysoko w klasyfikacji generalnej [Caruso awansował po nim na 3. miejsce] i pomyślałem sobie, dlaczego mam się tym zadowalać? Spędziłem całe życie, będąc stabilnym. Dlaczego nie spróbować zaryzykować? Co mam do stracenia? Dlaczego nie spróbować czegoś więcej? – powiedział dla Cyclingews. – Marzenia czasem się spełniają.

fot. BettiniPhoto

W trakcie całego wyścigu jądący na Meridzie Sculturze zawodnik ani razu nie miał kryzysu, najlepiej radził sobie z atakami faworyta Giro, Egana Bernala, jechał niezwykle konsekwentnie. Mógł też liczyć na wsparcie kolegów, którzy pozostali w wyścigu. Oprócz Mikela Landy wycofać się musiał również poszkodowany w kraksie na 9. etapie Matej Mohoric, który przyznał, że kask uratował mu życie, oraz zwycięzca 6. etapu Gino Mader, który wycofał się na 12. etapie, odczuwając skutki upadku z porzedniego dnia. Swoje chwile chwały Damiano Caruso przeżył zwłaszcza na przedostatnim etapie wyścigu (Verbania-Alpe Motta, 164 km). Był to zarazem ostatni górski etap wyścigu i ostatni przed finałową indywidualną jazdą na czas, na którym można było powalczyć o odrobienia strat do lidera Egana Bernala.

Kluczowe dla losów etapu wydarzenia zaczęły rozgrywać się na mokrym zjeździe z Passo San Bernardino (23,7 km długości; 6,2% śr. nachylenia, ok. 58 km do mety ze szczytu podjazdu). Damiano Caruso razem ze swoim kolegą z ekipy Pello Bilbao dołączył na kilku kolarzy znajdujących się z przodu w ucieczce. Przed nimi były jeszcze dwa podjazdy: Splugenpass/Passo della Spluga (8,9 km, 7,3% śr. nachylenia, 29 km przed metą) oraz finałowy Valle Spluga/Alpe Motta (7,3 km, 7,6% śr. nachylenia). Kolejni kolarze z czołówki nie wytrzymywali mocnego tempa, gdy parę kilometrów przed metą Caruso poklepał po plecach Bilbao, dziękując mu za ciężką pracę, pozostał z przodu jedynie z Bardetem.

fot. BettiniPhoto

Dwójka ta utrzymywała ok. 30 sekund przewagi nad grupą Egana Bernala, któremu minimalizować straty pomagał Daniel Martinez. Ostatecznie Caruso odjechał także Bardetowi, nie zwalniał tempa aż do mety i wygrał z przewagą 24 sekund nad Eganem Bernalem. – Dzisiaj spełniłem swoje marzenie. Myślę, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! – nie krył radości na mecie. – Nigdy nie wygrałem w mistrzowskim stylu, ale dzisiaj miałem swój dzień mistrza.

fot. BettiniPhoto

– Wiedziałem, że będzie to dla mnie ważny etap, żeby potwierdzić swoje miejsce na podium i utrzymać drugie miejsce, ale okazało się, że był to zdumiewający etap. Moi koledzy i ja pojechaliśmy wspaniale, wykorzystaliśmy go maksymalnie, a końcówka była magiczna. Ten ruch na zjeździe nie był planowany. Zjeżdżając z San Bernardino, zauważyliśmy, że Team DSM podkręca tempo, więc razem z Pello Bilbao postanowiliśmy podążyć za nimi. Pomyśleliśmy, że dobrą strategia będzie utrzymywanie się z przodu. Okazało się, że był to zwycięski ruch. Zanim Pello odpadł, podziękowałem mu, bo wykonał znakomitą pracę i jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem wykończyć ją zwycięstwem – powiedział Caruso. – Czasem takie rzeczy dzieją się przez przypadek. Potrzebujesz odrobinę szaleństwa, które mieliśmy dzisiaj, a także inteligencji, bo nasza jazda była znakomita. Gdy zobaczyliśmy ekipę DSM z przodu na zjeździe z San Bernardino, Pello powiedział: w taki dzień jak dzisiaj nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć, więc jedziemy za nimi – przyznał dla Cyclingnews.

fot. BettiniPhoto

– Na ostatnich metrach przed metą myślałem o tysiącu rzeczach, o wszystkich wyrzeczeniach, treningach i o całej pracy wykonanej przez moich kolegów. Myślałem też o tym, że dokonaliśmy tego w piątkę. Kto wie, co moglibyśmy osiągnąć z pełnym składem. Jechaliśmy wzorowo, to była klasowa jazda. Zwłaszcza Pello Bilbao wykonał niezwykłą pracę i odegrał fundamentalną rolę w tym zwycięstwie. 70% wygranej to jego zasługa. Jako pomocnik innych dobrze wiem, co znaczy jego poświęcenie – powiedział Caruso dla Cyclingnews. – Z pewnością nikt nie zasłużył na to zwycięstwo bardziej niż Damiano – odwdzięczył się w rozmowie na mecie Bilbao. – Poza Bernalem to Caruso był najbardziej konsekwentnym kolarzem całego Giro. Dzisiaj bardzo zaryzykował. Niezwykle cieszyła mnie praca dla Damiano, który zawsze pracował niesamowicie ciężko dla swoich kolegów i sam nie ma wielkich indywidualnych osiągnięć – mówił dla Cyclingnews.

fot. BettiniPhoto

Do ostatniego etapu, indywidualnej 30-km "czasówki" z Senago do Mediolanu, Damiano Caruso przystępował na 2. miejscu, ze stratą minuty i 59 sekund do lidera Egana Bernala. W dniu finału wciąż trudno było mu sobie uświadomić, czego dokonał na ostatnich podjazdach wyścigu. – Gdy otworzyłem oczy, pomyślałem: „czy to się naprawdę wydarzyło?”. Wtedy w telewizji zobaczyłem powtórkę mojego zwycięstwa i powiedziałem: „czy ja naprawdę wygrałem w takim stylu"? To było coś magicznego – powiedział w rozmowie z Cyclingnews.

fot. BettiniPhoto

Zjeżdżąjąc z rampy na finałową "czasówkę", był już jednak w pełni skupiony na trasie. Odrobił na niej pół minuty do Bernala, jednak blisko dwuminutowa strata na 30-km płaskiej trasie okazała się zbyt duża, żeby sięgnąć po wygraną w całym wyścigu. – Nie ryzykowałem. Po prostu mocno naciskałem na prostych, ale nie chciałem ryzykować w zakrętach, nie było sensu. Wszystko zakończyło się zgodnie z planem – tłumaczył na mecie w Mediolanie dla Cyclingnews. Maj, w którym wyszedł z cienia, może w jego karierze wiele zmienić. – To prawda, że mam 33 lata, ale to Giro dodało mi pewności w tym, co robię, i co mogę osiągnąć w przyszłości.

Klasyfikacja generalna Giro d'Italia 2021

1. Egan Bernal, Ineos Grenadiers, 86:17:28
2. Damiano Caruso, Bahrain Victorious, 1:29
3. Simon Yates, Team BikeExchange, 4:15
4. Aleksandr Vlasov, Astana-Premier Tech, 6:40
5. Daniel Felipe Martinez, Ineos Grenadiers, 7:24
6. João Almeida, Deceuninck-Quick Step    
7. Romain Bardet, Team DSM, 8:05
8. Hugh Carthy, EF Education-Nippo, 8:56
9. Tobias Foss, Jumbo-Visma, 11:44
10. Dan Martin, Israel Start-Up Nation, 18:35
11. George Bennett, Jumbo-Visma, 25:35
12. Koen Bouwman, Jumbo-Visma, 30:56
13. Pello Bilbao, Bahrain Victorious, 37:58
14. Attila Valter, Groupama-FDJ, 45:30
15. Davide Formolo, UAE Team Emirates, 47:21
16. Lorenzo Fortunato, EOLO-Kometa, 47:31
17. Diego Ulissi, UAE Team Emirates, 56:32
18. Vincenzo Nibali, Trek-Segafredo, 1:03:59
19. Gorka Izagirre, Astana-Premier Tech, 1:04:12
20. Louis Vervaeke, Alpecin-Fenix, 1:05:19

  • ROZSZERZONA GWARANCJA MERIDA

  • ZAREJESTRUJ SWÓJ ROWER

  • POZNAJ SZCZEGÓŁY